Foxx Foxx
312
BLOG

Czyżby Donald Tusk sięgnął w końcu po fachowców od prowadzenia k

Foxx Foxx Polityka Obserwuj notkę 40

Truizmem jest twierdzenie, że dotychczasowy sztab PO należy do sprawnych inaczej. Opublikowany dzisiaj przez "Newsweek" fragment wypowiedzi lidera Platformy wyraźnie sugeruje, że nadszedł moment kampanii, w którym należy się wreszcie oprzeć na armii zaciężnej w miejsce wcześniejszego "pospolitego ruszenia". Wiadomość, że pełnomocnikiem J. Kaczmarka jest były pracownik UOP, pułkownik Raduchowski (znany szerzej, jako "Brochwicz"), równoczesny członek Rady Programowej PO i rady nadzorczej jednej ze spółek należących do R. Krauze wyraźnie sugerowała, że - być może - nadchodzi moment podobny do tego z lata 2005, gdy w sondażach kandydatów na fotel prezydenta RP Donald Tusk zajmował trzecie miejsce. Pułkownik Raduchowski przyprowadził A. Jarucką do pułkownika Miodowicza... i w wyniku profesjonalnej kampanii, jeden z kontrkandydatów zrezygnował z udziału w wyborach. Dwa żubry i spokój.

Dzisiaj na wielu portalach mogliśmy przeczytać:

_________________________________

Tusk straszy "hakami" braci Kaczyńskich


"Znamy brzydkie fakty z przeszłości Kaczyńskich" - atakuje Donald Tusk, który nawet nie ukrywa, że Platforma szuka "haków" na PiS. Szef PO odgrzewa w "Newsweeku" m.in. zarzuty o związki braci Kaczyńskich z aferą FOZZ.

"Mamy dobrze udokumentowane uwłaszczenie się fundacji i firm związanych z Kaczyskimi na majątku RSW. Chodzi m.in. o przejęcie kilku kamienic w centrum Warszawy" - mówi Donald Tusk w wywiadzie dla tygodnika.

Zresztą Platforma Obywatelska przygotowała sobie całą listę zarzutów. Kolejne dotyczą spółki Telegraf działającej na początku lat 90. - jak pisze "Newsweek" - kojarzonej z Porozumieniem Centrum, partią założoną przez Jarosława i Lecha Kaczyńskich. Dodatkowo jeszcze Tusk atakuje ich "za związki PC z aferą FOZZ".

Te wszystkie oskarżenia to nic nowego. Padały już pod adresem braci Kaczyńskich nie jeden raz. Ostatnio atakował ich w ten sposób szef Samoobrony Andrzej Lepper. Teraz te same zarzuty powtarza po nim Donald Tusk. Jednak do tej pory nikt nie pokazał na nie dowodów.

(źródło)

_________________________________

Pokazać, nie pokazał. Z okazji rocznicy ujawnienia dokumentów opisujących proces ich "zbierania", warto przypomnieć kilka faktów:

_________________________________
 

18.10.2006 

"Rz" dotarła do dokumentu, który może wskazywać na bezpośrednie zaangażowanie Konstantego Miodowicza, byłego szefa kontrwywiadu, w inwigilację prawicy



Odręczna notatka z datą 18 lipca 1995 r.: "Proszę ponownie ustawić źródło na kierunek rozpoznań wewnątrzkrajowych, a w szczególności środowisk prawicowych. W tym kontekście opinie akredytowanych w RP dziennikarzy (korespondentów etc.) - aczkolwiek interesujące - należy uznać za drugoplanowe"

_________________________________

Konieczny już sypnął

autor: PAP, pg, 2006-10-12, Ostatnia aktualizacja: 2006-10-12

Zeznania byłego szefa Urzędu Ochrony Państwa Jerzego Koniecznego, do których dotarł "Dziennik", pokazują kulisy inwigilacji prawicy. Wskazują, że ludzie polityki mieszali się do działań UOP i napuszczali oficerów na swoich politycznych przeciwników.

Były funkcjonariusz SB Jan Lesiak, który będąc w UOP zwalczał opozycyjne partie w latach 90., był wpływową osobą. Spotykał się z ministrami, szefami tajnych służb, znosił rządzącym haki i plotki o ich przeciwnikach politycznych. Taki obraz wyłania się z zeznań prokuratorskich szefa UOP w latach 1992-1993 i przełożonego Lesiaka, Jerzego Koniecznego.

Konieczny zeznawał w prokuraturze w 1998 r. w śledztwie dotyczącym bezprawnych działań służb specjalnych wobec polityków. "Dziennik" dotarł do odtajnionych protokołów z posiedzeń.

Z tego, co mówi Konieczny, wynika, że na początku lat 90. główny bohater tzw. inwigilacji prawicy był ważną osobistością w UOP. - Zdarzało się, że gdy Lesiak miał jakąś misję na terenie kraju, to przychodził do mnie i prosił o "otwarcie drzwi". Ja telefonowałem wówczas i uprzedzając o jego wizycie, prosiłem o udzielenie pomocy - nie ukrywał Konieczny.

Były szef służb starał się w rozmowach z prokuratorami pomniejszyć swą odpowiedzialność za prześladowanie partii opozycyjnych. - Nigdy nie wydawałem Lesiakowi polecenia podejmowania nielegalnych działań - zapewniał. Spychał winę na ministra spraw wewnętrznych Andrzeja Milczanowskiego. Zeznał m.in., że to na polecenie Milczanowskiego Lesiak przygotował dokument z propozycją działań operacyjnych wobec Adama Glapińskiego, polityka blisko związanego z Jarosławem Kaczyńskim.

"Zespół Lesiaka korzystał oczywiście z osobowych źródeł informacji, stosowane były również podsłuchy - opowiadał w prokuraturze Konieczny. Dalej mówił, że Lesiak przychodził do niego z informacjami na temat życia wewnętrznego ówczesnych partii politycznych" - cytuje gazeta.

"Znając moje troski, często przynosił mi informacje dotyczące nastrojów politycznych. Ja sam często otrzymywałem takie zapotrzebowanie od przełożonych, to jest od ministra Andrzeja Milczanowskiego, premier Hanny Suchockiej czy szefa jej gabinetu Jana Marii Rokity, wreszcie osobiście od prezydenta" - czytamy w zeznaniach byłego szefa służb.
_________________________________

IAR ujawniła nowy dokument z "szafy Lesiaka"

Kierownictwo UOP dążyło w 1993 roku do zalegalizowania operacyjnego zbierania informacji o opozycji - tak wynika z akt procesu pułkownika Jana Lesiaka, oskarżonego o inwigilowanie ugrupowań prawicowych i lewicowych w latach 90.

IAR dotarła do nieopublikowanych dotąd, ale jawnych akt sprawy Lesiaka w warszawskim sądzie okręgowym.

W sierpniu 1993 roku - ówczesny szef UOP Jerzy Konieczny przesłał premier Hannie Suchockiej opracowanie na temat "podstawowych zagadnień funkcjonowania" Urzędu. W dokumencie zwraca uwagę na konieczność rozszerzenia ustawowych zadań Urzędu Ochrony Państwa, włącznie z umożliwieniem operacyjnego zdobywania informacji o działaniach partii politycznych i organizacji społecznych. W opracowaniu podano, że konieczność rozszerzenia uprawnień urzędu wynika z - cytujemy - "zagrożeń wewnętrznych związanych z intensyfikacją sprzecznej z prawem działalności różnego rodzaju organizacji społecznych i partii politycznych, prowadzonych w celu destabilizacji konstytucyjnego porządku prawnego, działalności organów władzy i administracji państwowej oraz instytucji gospodarczych"

Operacyjne techniki zdobywania informacji polegają między innymi na stosowaniu technicznych środków inwigilacji, jak podsłuchy, czy na wykorzystywaniu informacji uzyskiwanych od tajnych współpracowników.

(za Onetem)

_________________________________

Czekam, na ujawnienie, kto otrzymywał kolejne egzemplarze raportów, TVN dziwnym trafem podaje to wyłącznie w przypadku inwigilacji Samoobrony. Rok temu pod linkiem: http://www.tvn24.pl/2576,2574,1365587,artykul.html znajdowała się następująca informacja.

_________________________________

Opracowano w Zarządzie Kontrwywiadu i Zarządzie Śledczym UOP

Otrzymują:

Egz. nr 1 - Lech Wałęsa (prezydent RP - PAP)

Egz. nr 2 - Hanna Suchocka (premier RP - PAP)

Egz. nr 3 - Jan Rokita (szef Urzędu Rady Ministrów - PAP)

Egz. nr 4 - Jan Piątkowski (minister sprawiedliwości, prokurator generalny - PAP)

Egz. nr 5 - Andrzej Milczanowski (minister spraw wewnętrznych - PAP)

_________________________________

Nasuwają się dwa wnioski: 

1. Cała legenda o tym, że w związku z tym, że MSW było wytedy "ministerstwem prezydenckim" i z inwigilacji legalnych partii politycznych korzystał tylko Lech Wałęsa okazuje się tandetną bzdurą.

2. Hipokryzja pytań o rozmaite związki SO, ze strony J.M. Rokity, który miał szczegółowe raporty UOP, i akurat z tym, do momentu zawarcia koalicji PiS-SO-LPR, nic nie zrobił. Później też nie za wiele, ale przynajmniej poruszył temat.

W tym miejscu warto również przypomnieć dyrektywy, jakie otrzymały służby w "demokratycznej III RP" dotyczące ówczesnej opozycji:

Wytyczne zespołu Lesiaka nt. inwigilacji J.Kaczyńskiego

1. Przyczyny konfliktu pomiędzy L.W. i J.K.

2. Działalność polityczna J.K. do 1981 r. - w jakich ugrupowaniach i strukturach.

3. Działalność J.K. w okresie "S", dokonana polaryzacja przekonań politycznych.

4.Dlaczego nie był internowany?

- był małoznaczącym działaczem,

- podpisał deklarację lojalności,

- inne.

5. Działalność w okresie stanu wojennego, dokonania, najbliżsi współpracownicy, przyjaciele.

6. Życie intymne, czy jest homoseksualistą, jeżeli tak, to z kim jest w parze, czy jest to związek trwały.

7. Dane kobiety, przez którą J.K. zrezygnował z małżeństwa, co teraz ona robi, czy jest zamężna, czy utrzymuje z nią sporadyczne kontakty, czy jest prawdą, że łączyło ich uczucie, czy tylko uzasadnienie dla inności seksualnej.

8. Grupa Polityczna "Wola", kto był motorem tej grupy, kto narzucił styl, że na działalności politycznej można dobrze zarobić?

9. Czy prawdą jest, że PC na Woli od 1989 r. budowało strukturę mafijną. (Opłaty na PC za pozytywne decyzje administracyjne).

10. Związki PC z FOZZ-em, Łódzki Bank Rozwoju, IWANOWSKI-PINEIRO, KLEMBA (artykuły z NIE).

11. Inwestycje PC za pośrednictwem "Telegrafu". Zbieranie pieniędzy i na co zostały wydatkowane.

12. Czy J.K. jest bogaty, czy to widać, gdzie zainwestował pieniądze, czy ma na kontach, jakich, który bank, czy są ulokowane w bankach zagranicznych, jakich.

13. Czy zakup zakładów przetwórstwa spożywczego w Zagłobie (woj. lubelskie) dokonany został z wykorzystaniem wpływów. Czy zaniżono jego cenę, na czym polegało naruszenie przepisów.

14. Czy w kierownictwie PC były rozważane koncepcje w jaki sposób opanować newralgiczne punkty gospodarki w nowych warunkach ustrojowych, czy były próby realizacji tych koncepcji.

15. Aktualny program polityczny PC, czy otwarta walka z Prezydentem jest wyrachowanym elementem programu i przygotowaniem do wyborów, czy dziką złością za rezygnację ze współpracy.

16. Aktualnie najbliżsi współpracownicy i przyjaciele, osoby zaufane.

17. Czy są znane fakty z życia J.K., które go kompromitują w sensie politycznym, czy popełnił przestępstwo (finansowe), za które mógłby odpowiadać procesowo.

18. Firmy (fragment utajniony przez ABW - PAP) - ich związki z PC.

19. Czy pracownicy A. Glapińskiego uzależniły wydanie koncesji na import paliw od wpłat na PC, które firmy zapłaciły?

20. Czy A. Glapiński uzależniał wejście kapitału zagranicznego do Polski od wpłat na PC.

21. Którzy z polskich biznesmenów założyli na Fundację Prasową "Solidarności", jakie kwoty."

_________________________________

Jak wiemy, mimo kolejnych kadencji, obecne służbowe zaplecze PO, które było w stanie obalić premiera (Oleksego), nie było w stanie udowodnić jakiegokolwiek zarzutu J. Kaczyńskiemu. Nawet ludzie aktualnego doradcy programowego LiD, byłego szefa WSI, gen. Dukaczewskiego nie byli w stanie sklecić nic lepszego, niż "Dramat w trzech aktach".Warto pamiętać jednak, do czego odwołuje się dzisiaj Donald Tusk. Do nielegalnych działań byłego SB-ka, spuszczonego ze smyczy przeciwko legalnej opozycji. A co się działo w tej sprawie w "demokratycznym porządku" III RP? Maciej Duda rok temu napisał w "Rzepie":

_________________________________

Szefowie Lesiaka bez przedawnienia

W sprawie inwigilacji partii politycznych prokuratura oskarżyła tylko pułkownika UOP Jana Lesiaka. Tymczasem prawnicy uważają, że możliwe będzie postawienie zarzutów oraz przygotowanie aktów oskarżenia wobec osób, których dziś, ze względu na przedawnienie, prokuratura nie ściga.

Śledczy w 2003 r. umorzyli wątek w sprawie przełożonych Lesiaka: byłego szefa UOP Jerzego Koniecznego i ministra spraw wewnętrznych w latach 1992 - 1995 Andrzeja Milczanowskiego.- Moim zdaniem wątek śledztwa w sprawie zlecania Lesiakowi działań lub inspirowania go przez funkcjonariuszy państwowych może być podjęty i kontynuowany. To wynika wprost z art. 44 konstytucji - twierdzi były prokurator Jacek Gutkowski (obecnie adwokat), który wraz z Jarosławem Baniukiem od 1997 r. prowadził sprawę inwigilacji. Przepis ten mówi, że przedawnienie nie biegnie, gdy przyczyny polityczne (np. osoba podejrzewana pełni funkcję państwową) nie pozwalają na ściganie przestępstwa. Profesor Piotr Winczorek, konstytucjonalista, potwierdza opinię Gutkowskiego: - Ten artykuł może mieć zastosowanie w sprawie inwigilacji partii politycznych.

Gutkowski i Baniuk chcieli postawić zarzuty Milczanowskiemu i Koniecznemu, a także innym funkcjonariuszom i politykom. Przypadkiem trafili na dokument z 25 sierpnia 1992 r. podpisany przez dyrektora Zarządu Kontrwywiadu UOP Konstantego Miodowicza. Dokument stwierdzał, że Jarosław Kaczyński i Antoni Macierewicz stanowią zagrożenie dla państwa. Baniuk i Gutkowski planowali przedstawić Miodowiczowi zarzuty. Nie udało im się na skutek nacisków zastępcy prokuratora generalnego Włodzimierza Wolnego, gdy Ministerstwem Sprawiedliwości kierowała Hanna Suchocka. W proteście w 1999 r. prokuratorzy odeszli z pracy
_________________________________ 

Naciski przyszły z góry

Baniuk i Gutkowski planowali przedstawić zarzuty byłemu dyrektorowi zarządu kontrwywiadu UOP Konstantemu Miodowiczowi, choć według nich najwięcej dowodów obciążało byłego szefa MSW Andrzeja Milczanowskiego. Chcieli też zbadać odpowiedzialność Lecha Wałęsy. Dowody na to znajdują się w tzw. aktach podręcznych śledztwa.

Jak ustaliła "Rz", w tych aktach są notatki potwierdzające naciski na umorzenie sprawy. Pochodzą z 1999 r., z czasów gdy resortem sprawiedliwości rządziła Hanna Suchocka.

Prokuratorzy starali się zdobyć tajne materiały z UOP, ale nie zgodzili się na to szefowie urzędu (dziś te materiały znajdują się w odtajnianej części szafy Lesiaka). Chcieli sprawdzić, czy za inwigilacją prawicy stał Lech Wałęsa, żądali ksiąg wizyt w Kancelarii Prezydenta, żeby sprawdzić, kto z UOP bywał u prezydenta. Tych materiałów też nie dostali.Przyczyny polityczne- Uważam, że nie było powodów do umorzenia tego śledztwa - mówi były prokurator, a dziś adwokat Jacek Gutkowski. Powołuje się na art. 44 konstytucji: jeżeli przestępstwa nie ściga się z powodów politycznych, to bieg jego przedawnienia jest zawieszony do momentu, w którym ustaną przyczyny polityczne.Baniuk i Gutkowski w czasie śledztwa w 1999 r. na podstawie tego przepisu sporządzili opinię prawną.

Po pierwsze uznali, że przestępstwo, jakim było nielegalne śledzenie partii przez UOP, nie mogło być ścigane z przyczyn politycznych, bo osoby za to odpowiedzialne sprawowały władzę w pierwszej połowie lat 90. Po drugie mieli materiały wskazujące, że gdy Hanna Suchocka była premierem (w latach 1992 - 1993), UOP przygotował dla niej informacje na temat PC i Samoobrony.

Baniuk i Gutkowski twierdzą, że gdy w 1998 r. Suchocka została ministrem sprawiedliwości, jej zastępcy wymuszali na nich zamknięcie śledztwa. Ich zdaniem to właśnie są "przyczyny polityczne", o których mówi konstytucja.Prof. Piotr Winczorek, konstytucjonalista z UW, zgadza się z taką tezą. - Uważam, że art. 44 konstytucji o zawieszeniu biegu przedawnienia w stosunku do przestępstw nieściganych z przyczyn politycznych, a popełnionych przez funkcjonariuszy publicznych lub na ich zlecenie, może mieć zastosowanie wobec osób zamieszanych w sprawę Lesiaka.

 _________________________________ 

Gdzież, ach gdzież byli wtedy dzisiejsi "obrońcy demokracji"? Dlaczego ówczesny prezes TK nie biegał od telewizji do telewizji, by opowiadać o "naruszaniu konstytucji". Gdzie był Rzecznik Praw obywatelskich? Cóż, odpowiedź będzie nieco demagogiczna. Z tego samego okresu:

_________________________________ 

"Rzeczpospolita", 5-6 czerwca 1993, s. 1-2

"Pod hasłem demonstrowało w piątek w W-wie Alejami Ujazdowskimi od placu Trzech Krzyży do ulicy Bagatela ok. 4 tys. osób. Policjanci w kaskach i kamizelkach chroniących przed kamieniami uzbrojeni w pałki nie dopuszczali do sformowania manifestacji na placu Zamkowym. Osoby, które rozwijały transparenty, policja natychmiast wyciągała z tłumu [...] Przez tłum idący od placu Trzech Krzyży usiłowały przejechać trzy radiowozy. Doszło do szarpaniny, demonstrantów powstrzymywał Piotr Naimski (były szef UOP). Radiowozy wycofały się [...] Na placu Na Rozdrożu policjanci pobili młodego mężczyznę, jeden z policjantów dwa razy uderzył go pięścią w twarz i raz kolanem w twarz. Część policji miała na sobie kaski z orzełkiem bez korony"


"Gazeta Wyborcza", 5-6 czerwca 1993, s. 1

"Policja pobiła i zatrzymała 14 osób. Przeciw kilkutysięcznemu tłumowi policja użyła ponad 2 tys. funkcjonariuszy wyposażonych w kamizelki kuloodporne, tarcze, hełmy i bojowe pałki [...] Na placu Zamkowym, jeszcze przed demonstracją atakowano ludzi spokojnie stojących z transparentami, wyszarpywano z tłumu, przewracano i zaciągano do nysek [...] Przed szesnastą policja zablokowała na całej szerokości Krakowskiego Przedmieścia wyjście z placu Zamkowego. Przepuściła Adama Glapińskiego z kilkunastoma osobami, po czym brutalnie zepchnęła go na prawą część jezdni, odcinając pozostałych manifestantów. Jarosław Kaczyński i Antoni Macierewicz idący z przodu demonstracji stanęli pierś w pierś z kordonem policjantów. Macierewicz nadaremno wzywał dowodzącego akcją policjanta do umożliwienia przejścia. Policja zaczęła spychać ludzi pod kolumnę Zygmunta"

_________________________________

Kto stał wtedy tam, gdzie ZOMO? To są autentyczne realia "oryginalnej III RP", która jest wznoszona pod niebiosa przez "obrońców demokracji", którzy uważają, że pielęgniarki były traktowane gorzej, niż za Stalina. Odwołanie się D. Tuska do kwestii związanych z inwigilacją J. Kaczyńskiego wskazuje jasno: "Wszystkie ręce na pokład".Wreszcie :) Dobrze byłoby jednak, gdyby "prezydent z Gdańska", odwołując się do pracy operacyjnej byłego SB-ka nie porównywał konkurencji do Urbana... Nawet w akcie desperacji.

PS Z czasów, gdy "Dziennik" nie miał wydania internetowego:

http://img157.imageshack.us/my.php?image=obyczajowedb5.jpg

http://img178.imageshack.us/my.php?image=lesiakvv4.jpg

EDIT:

Z sentencji wyroku sądu w sprawie inwigilacji prawicy:

 " Według sądu, UOP nie miał prawa wnikać w partie polityczne i rozsadzać je od wewnątrz. Sąd przyznał, że UOP interesował się partiami - oficjalnie i nieoficjalnie.

- Sąd wie, że to nie kłótliwość liderów Ruchu dla Rzeczpospolitej, ale ingerencja UOP była przyczyną fiaska zjazdu RdR - mówił sędzia Sławomir Machnio. Dodał, że w RdR UOP umieścił "kanał informacji".

Zarazem sędzia Machnio wskazał, że notatka UOP z sierpnia 1993 r. o zrealizowanych przedsięwzięciach operacyjnych potwierdza aktywność UOP w rozbijaniu struktur państwa. "W dokumencie tym pisze się o zmuszaniu Jarosława Kaczyńskiego, aby zaprzestał swej działalności" - podkreślił sąd. Karalność wszystkich tych czynów przedawniła się w 1998 roku.

- Niech ta sprawa będzie memento dla tych, którzy chcą wykorzystywać służby do innych celów niż te, do których one są powołane - mówił sędzia Sławomir Machnio, umarzając sprawę. Sąd podkreślił, że "UOP nie miał prawa wnikać w partie i rozsadzać je od wewnątrz". - Są granice, których służby specjalne przekroczyć nie powinny, bo nie temu one służą - dodał sąd."

( źródło )

Foxx
O mnie Foxx

foxx@autograf.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka